sobota, 4 lutego 2012

Krótko i bez lipy

No więc...co się stało, że zaczęło mi wychodzić?

Zmieniłem wszystko.

Sposób w jaki ćwiczyłem, sposób w jaki jadłem i odpczywałem. Brzmi trochę przerażająco? Ale wcale takie nie jest. Nie chodzio  większy wysiłek. Chodzi o inteligentny wysiłek.

1. Ćwiczenia

Ćwiczenia muszą być dość rzadkie. Tak, tak. Niestety nasza (a właściwie jeszcze wasza:) chudość nie bierze się z sufitu. Bierze się stąd, że wasze ciała spalają kalorie które im dostarczacie zamiast przerabiać je na mięśnie. Ćwicząc spalacie więcej kalorii. Prosty z tego wniosek - czy więcej ćwiczycie, tym robicie się mniejsi. Ciekawe?
1.1. Treningi muszą więc spalac mało kalorii.

Z drugiej strony ćwiczyć trzeba oczywiście, żeby wychodować te piękne szerokie klaty, ramiona i kaloryfery. I przedramiona. I plecy. Łydki uda i pośladki. Dużo tego, co? No właśnie. Jak pogodzić krótkie treningi z ćwiczeniem wszystkich grup mięśniowych?
1.2. Trzeba robić ćwiczenia angażujące jak najwięcej mięśni.

No dobrze, ale w końcu, jak to jest, że mięśnie są duże? Dlaczego robią się duże? Otóż tu dopowiedź nie jest tak prosta. Okazuje się, że mięśnie składają się z dwóch podstawowych rodzajów włókien. Są włókna szybko i wolno kurczliwe. Interesujące, że włókna szybko kurczliwe są większe.

To znaczy, że zależy nam na wychodowaniu właśnie włókien szybkokurczliwych. Okazuje się też, że włókna te angażują się w wysiłek jedynie przy wykonywaniu ćwiczeń obciążeniami około 80% maksymalnego obciążnia i większymi.
1.3. Obciążenia muszą być duże.

Wniosek jest taki, że powinno się chodzić na siłownię możliwie rzadko, ale tak, żeby pobudzać mięśnie. Ćwiczeniami złożonymi. Głównie wykonując je na obciążeniach pozwalającyh zrobić do 5 powtórzeń.

Krótko mówiąc można zapomnieć o przychodzeniu na siłownię pogadać i katowaniu bicepsa 12 powtórzeniami. Trzeba uwolnić w sobie zwierzaka (nie, nie tego:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz